Miecz Anioła

Apocaliptyc

-Dziwne nie dziwne ale tak jest no chyba że... - Wyciągnął miecz ułożył go na stole i wzkazał na pięknie ozdobioną rękojeść przedstawiającą głowę Kobry...wszystko wyglądało bardzo realistycznie...- I jak się podoba ?

Dalaran

Giętki Język
-Tak, tak, tak. Wszystko jasne.- Powiedział.- Tylko dlaczego masz przycięte uszy?- Zapytał z zaciekawieniem.

Irindel

Elshend:
Przyglądasz się Irindelowi, zaciekawiły cię jego oczy. Niebieskie jak woda zdawały się być głębokie i lekko falować przy bliskim przyjrzeniu się. Spokojne spojrzenie, kasztanowe włosy krótko obcięte. Poważne rysy twarzy.

Irindel Galadys'varine
- Dziwi mnie, że rzeźbiarz podróżuje do miasta przy FRONCIE na wystawe... W dodadku bez ochrony - Powiedział niedowierzając słowom nieznajomego.

Apocaliptyc

-Giętki Języku... Moje uszy nie są tutaj ważne, ale jesli chcesz wiedzieć to powiem Ci... Do mojego Cechu przyjmowano tylko Ludzi a że znałem Mistrza Cechu...powiedział zę jak przytną mi uszy bedzie mogl nabazgrać w papierach ze jestem człowiekiem... a Co do mojej ochrony poprosu nie potrzebuje jej... radze sobie sam

Dalaran

Giętki Język
Popatrzył ze ździwieniem na krótkouchego elfa.- Warto wyrzekać się swojej rasy tylko dlatego, aby być na papierze człowiekiem?- Zapytał.

Apocaliptyc

- Gardzę Elfami... Gardze Ludzmi Gardze Toba... Ważny jestem ja... - wyszeptał poczym zasmiał się cicho - Wazne są moje prace i moje pieniadze...

Irindel

Irindel Galadys'varine
- Żałosne - Powiedział z pogardą i wstał od stołu, a następnie podszedł do okna i spoglądał w kierunku z którego przyjechał.

Xavier

Na zewnątrz zapadł już zmrok. W kilku domach tlą się kaganki. Wieś już śpi, na te widok też poczułeś się troszkę zmęczony.

Dalaran

Giętki Język
-Znamy się zaledwie kilka minut i już mnie obrażasz?- Zapytał.- Nie wiem jak to się dzieje, że jesteś taki oschły i ludzie i nie ludzie przychodzą do ciebie po towar?- Zadał retoryczne pytanie.- Mało możliwe.- Stwierdził.- Cóż więc skąd pochodzisz znam bardzo dobrze mapy na tym świecie?- Zapytał.

Apocaliptyc

-Powiedział bym a gówno Cię to obchodzi ale niechcem urazić Cię jeszcze raz - zarechotał cicho poraz kolejny- Mieszkałem w Golden Tree. Wioska elfów na północy krainy... mało znana...

Irindel

Irindel Galadys'varine
- Nie uważacie panowie, że czas spać? Zmrok zapadł już dawno - Spytał i nie oczekując odpowiedzi podszedł do karczmarza i zapytał się - Gdzie nasz pokój? -.

Dalaran

Giętki Język
-Nie daleko jakiego miasta większego elfów leży?- Zapytał. Na jego twarzy pokazał się uśmiech.

Xavier

Karczmarz wskazał schody na poddasze - Tam się wyśpicie, Panowie - Wyciągnął klucz i położył go na blacie.

Apocaliptyc

Szybkim ruchem zwinął klucz -Pogadamy jutro - Uśmiechnał się i poszedł do pokoju...położył się na jednym z łóżek okrył się własnym płaszczem i zasnął... Sen jak zwykle miał bardzo płytki. Ręce trzymał pod płaszczem na Kamizelce...

Irindel

Irindel Galadys'varine
Poszedł za nowym "znajomym" i położył się w łóżku położonym w rogu. Okrył się płaszczem i wziął sztylet do ręki, obie ręce chowa pod płaszcz.
Leży i czeka aż wszyscy przyjdą dopiero później zasypia płytkim i czujnym snem do jakiego przywykł w dziczy.